Białe noce są cyklicznym zjawiskiem astronomicznym, które polega na tym, że Słońce nie chowa się głębiej niż 18 stopni za horyzont. Podczas przesilenia letniego to zjawisko można podziwiać od 48,6 stopnia szerokości geograficznej, czyli na obszarze całego naszego kraju.
Białe noce 2020. Kiedy będą w Olsztynie? Białe noce to niezwykłe zjawisko, które już niebawem dotrze do Polski! W tych dniach zmierzch przechodzi bezpośrednio w
Farba Dulux Białe Noce na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!
Białe Noce w Sankt Petersburgu 01 – 09.07.2005. Z Poddębic do Sankt Petersburga 1–09.07.2005 Sankt Petersburg termin: 01 - 09.07.2005 z nauczycielami z Poddębic koło Łodzi - jeszcze są wolne miejsca Wzbogacony program trasy do Petersburga w okresie Białych Nocy. Jest on nieco zmieniony w stosunku do standardowych wersji - jest w nim.
Szukasz inspiracji na ciekawą trasą rowerową w woj. pomorskim? Podpowiadamy, gdzie warto się wybrać. Przygotowaliśmy pomysły na trasy rowerowe. Są zróżnicowane pod względem trudności
Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Wakacje w Norwegii. Sezon na dni polarne. To, co wyróżnia Norwegię spośród innych krajów europejskich to niezwykłe światło. Latem słońce nigdy nie zachodzi, a to oznacza, że nawet w nocy jest widno. To czas białych nocy. Dzień polarny, który latem można obserwować za obszarem Koła Podbiegunowego to wyjątkowe zjawisko. Dla wielu turystów stanowi jeden z głównych motywów podróży do Norwegii. Sezon na dni polarne zależy od tego, jak daleko na północ się udamy. Na wysokości Koła Podbiegunowego w okręgu Nordland białe noce można obserwować od 12 czerwca do 1 lipca, na Przylądku Północnym w Finnmarku od 14 maja do 29 lipca, a na Biegunie Północnym słońce nie zachodzi przez sześć miesięcy. – Przyjedź tego lata na wakacje do Norwegii, a będziesz świadkiem przedstawienia przygotowanego przez samą naturę. W zimie zorze polarne przyciągają turystów do najdalej na północ wysuniętych regionów Norwegii, a w letnich miesiącach nie można przegapić wspaniałych białych nocy – mówi norweski dyrektor do spraw turystyki, Per-Arne Tuftin. Gdzie wstaje i zachodzi słońce? Na Przylądku Północnym w Norwegii Przylądek Północny jest uważany przez wielu za najlepsze miejsce w Norwegii do oglądania dnia polarnego. Jako punkt wysunięty najdalej na północ Europy, znajdujący się na szerokości 71° 10° 21°, Przylądek Północny jest unikalny – jego wyjątkowość docenią szczególnie entuzjaści fotografii. Archipelagi Lofotów i Vesterålen również oferują wiele atrakcji, a Hammerfest - najbardziej wysunięte na północ miasto na świecie oraz Tromsø nazywane Bramą Arktyki, są dobrą alternatywą dla tych, którzy preferują bardziej "miejskie" klimaty. Koło podbiegunowe czyli atrakcje Norwegii Wystawiając twarz na promienie polarnego słońca, od razu poczujesz przypływ energii. A tutejsza natura oferuje mnóstwo ekscytujących zajęć i atrakcji. Może warto zagrać w golfa przy polarnym świetle na wysuniętym najdalej na północ, 18-dołkowym polu golfowym? Jeśli jesteś typem aktywnego sportowca, to możesz wziąć udział w najdalej na północ wysuniętym maratonie organizowanym co roku w Tromsø. Biegacze z całego świata rywalizują ze sobą w nocnym biegu, oświetleni promieniami słońca – taki jest urok dnia polarnego. Innym znakomitym sposobem na poznanie arktycznej przyrody Północnej Norwegii są piesze wędrówki w czasie dnia polarnego. Wyjątkowe światło późnym wieczorem lub wcześnie rano nadaje górom magiczny blask – to wymarzona sceneria dla szukających bliskiego kontaktu z naturą. Jak mówią lokalne opowieści, ponoć ryby biorą najlepiej w nocy. A zatem, wędkowanie w świetle dnia polarnego to nie tylko świetny sposób na relaks, lecz także czas na dobre branie. Długość linii brzegowej Norwegii stwarza niepowtarzalną okazję przeżycia cudownych chwil na pokładzie statku, a możliwość obserwowania światła dnia polarnego czyni rejs jeszcze bardziej atrakcyjnym. Wśród najbardziej popularnych portów Norwegii Północnej są Przylądek Północny, Svalbard i Lofoty. Niezależnie od wybranego pomysłu na wakacje, natura Norwegii urzeknie każdego, napełniając go radością i energią. Konrad Konieczny fot. Bjarne Riesto Porozmawiaj o tym na FORUM ❯
Jest to duża atrakcja turystyczna, zwłaszcza dla tych z Państwa którzy nigdy podobnego zjawiska nie obserwowali na terenie Jastrzębiej Góry są położone trzy kąpieliska morskie. Jedno z nich zlokalizowane jest przy ulicy Bałtyckiej natomiast dwa kolejne są przy ulicy Rozewskiej. Gwiazda Północy w Jastrzębiej Górze W Jastrzębiej jest położony najbardziej wysunięty punkt naszego kraju na północ. Znajduje się tam również „Gwiazda Północy”, czyli pomnik. Naznacza on okolice właśnie tego punktu tak symbolicznie, ponieważ ów miejsce jest nieco niżej, na plaży. Kiedyś sprawa najdalej wysuniętego na północ punktu naszego kraju nie była taka prosta, bo sądzono, że nie leży on w Jastrzębiej, ale w zlokalizowanym nieopodal przylądku Rozewie. Białe Noce Żeglarskie we Władysławowie i Jastrzębiej Górze Białe Noce to astronomiczne zjawiska, które maja miejsce na szerokościach geograficznych dużych ok 55 stopni N bądź S. na czym one polegają? Otóż w nocy nie jest zupełnie ciemno, ponieważ słońce przechodzi pod horyzont, ale płytko. Jego światło wówczas się rozprasza w atmosferze i mamy do czynienia z nocą nie do końca ciemną, właściwie jasną. Jest to duża atrakcja turystyczna, zwłaszcza dla tych z Państwa którzy nigdy podobnego zjawiska nie obserwowali na żywo. Piszę o tym zjawisku, ponieważ występuje ono także i tu nad polskim morzem i obserwować je można we Władysławowie i Jastrzębiej Górze, w miesiącu czerwcu. Mówi się o nich również Białe Noce Żeglarskie. Zabytki architektoniczne w Jastrzębiej Górze Willa „Kaszubka” wybudowana została w latach 1921/22 i tym samym jest jednym z trzech budynków najstarszych znajdujących się w Jastrzębiej. Stoi ona przy ulicy Królewskiej, a wybudował ją pan Szymański. Ciekawym i ważnym faktem dotyczącym „Kaszubki” jest to, że pozostała ona niezmienna od czasów jej wybudowania po dziś dzień. Jej budulcem jest drewno, a dach posiada spadzisty. Okiennice ozdobione w tradycyjny sposób kaszubski, czyli namalowane kwiaty kaszubskie. Dom w dalszym ciągu zamieszkują ludzie. Domek wygląda wręcz jak z bajki, kolorowy niebiesko, czerwony. Obok „Kaszubki” wybudowana jest też druga willa zbudowana przez Kazimierza Pawłowicza. Jest to również wspaniała, wybudowana w drewnie willa. Przy ulicy zaś Kaszubskiej znajduje się trzecia willa. Została ona zbudowana przez pewnego człowieka narodowości niemieckiej. Teraz zarządzają tym budynkiem jezuici, którzy wykorzystali go jako kaplicę Św. Andrzeja Boboli, gdzie można pomodlić się, pomyśleć. Unikatowy wyciąg plażowy w Jastrzębiej Górze Jastrzębia Góra swego czasu posiadała bardzo cenną rzecz, a mianowicie był to wyciąg plażowy. Został on zbudowany w roku 1938, a dokonał tego inż. Osmołowski. Nazwano ten wyciąg „Światowid”. Turyści korzystający z wyciągu mogli wjeżdżać oraz zjeżdżać z klifu komfortowo, nie pieszo. Wielka więc szkoda, że wyciąg został zniszczony przez sztorm w roku 1981. Niestety z żywiołem raczej nie da się wygrać i w tym przypadku tak właśnie się stało. Sztorm zawładnął Bałtykiem i zburzył „Światowida”. Jednak nie można powiedzieć tak do końca, że człowiek tutaj nie zawinił, ponieważ obiekt nie był konserwowany w związku z czym znacznie się pochylił ku plaży. Na nią w rezultacie w nocy z 6 na 7 stycznia zawalił się. W miejscu wyciągu teraz można zobaczyć przepiękny widok na morze. Jeżeli chodzi o Kościoły znajdujące się w tej miejscowości to wymienić można choćby Kościół Św. Ignacego Loyoli. W jego wnętrzu jest cos bardzo cennego dla Jastrzębiej Góry i jest to obraz, który wyszedł spod pędzla Pietrowskiewgo. Na nim widnieje wizerunek właśnie Ignacego Loyoli, który jest równocześnie patronem tego miejsca. Obraz znalazł się tutaj, ponieważ Niemcy zniszczyli i rozebrali Kościół pod tym samym patronatem znajdujący się w Bydgoszczy, w którym to obraz pierwotnie był zawieszony. Jastrzębia Góra zgłasza po II wojnie światowej została bardzo rozbudowana. Trend ten wcale zresztą do dziś nie ustaje i ciągle powstają nowe pensjonaty, czy ośrodki wypoczynkowe, bo przecież jest to miejscowość wypoczynkowa. Nie należy zapominać także o tablicy pamiątkowej, dla zacnego i zasłużonego dla kraju człowieka jakim był marszałek Józef Piłsudski. Owa tablica ma swoje miejsce na willi zwanej „Mewa”, która zresztą została zbudowana właśnie dla samego marszałka. Tablica zawisła na budynku w roku 1999, a stało się tak dzięki Miłośnikom Jastrzębiej Góry działającym na tym terenie. Do pięknych i znanych willi na terenie Jastrzębiej Góry dodać można jeszcze jedną z nich. Mowa o willi Rossetówka, która zbudował hrabia Aleksander de Rosset. Znajduje się ona blisko Morza Bałtyckiego i w tej chwili jest odnowiona, by jeszcze długie lata cieszyć oczy Turystów. Jak widać nad naszym polskim morzem długie godziny i dni można spędzić na odkrywaniu darów okolicy. Spacerując spokojnie po tych miejscach napotkać na swej drodze można wiele ciekawych i pięknych zabytków oraz innych atrakcji, a nie o wszystkim piszą w przewodnikach, dopiero samemu badając dany teren możemy dowiedzieć się czegoś nowego i często odkrywczego.
O nas Biała Perła Jesteśmy dla Was W sercu ośrodka Galeria Bezpieczny pobyt Pokoje Bony Oferty Biznes Oferta biznesowa Atrakcje dla Biznesu Eventy firmowe Pakiety firmowe Kontakt z doradcą Uroczystości Oferta weselna Rodzinne Okolicznościowe Dla dzieci i młodzieży Kontakt z doradcą Atrakcje Czarna Góra Resort Atrakcje Cennik Strefa Czystego Powietrza Rowery Rowerem #naCzarnej Bike Park Kids & Skills Arena Rower MTB Monsterroller - NOWE Szkoła, sklep oraz wypożyczalnia Singletrack Glacensis Kontakt Rezerwacja HB – Śniadanie i obiadokolacja min. 2 noce Niezapomniane lato we dwoje w Strefie Czystego Powietrza! Spędźcie wspaniały czas podczas pikniku w plenerze - na miejscu czeka specjalnie przygotowany kosz z winem i przekąskami! Dla kochających aktywności mamy super propozycje - wjazd na szczyt, z którego możecie ruszyć na górskie szlaki! Tu zaczyna się przygoda we dwoje! W cenie pakietu:Noclegi w niebanalnie urządzonych w formie bogatego w formie obfitego bufetu na szczyt Czarnej Góry super szybką koleją Luxtorpeda. Na górze czeka widok na niezwykłą panoramę otaczających posiłek w plenerze? Specjalnie dla Ciebie przygotowaliśmy kosz piknikowy z butelką doskonałego wina, chrupiącym pieczywem, sezonowymi warzywami oraz owocami serami, wędlinami i regionalnymi produktami! Nielimitowany wstęp na strefę basenową w Czarnej Perle - jeden basen wewnętrzny, drugi zewnętrzny (dostępny sezonowo) ze strefą chillu, parasolami i leżaczkami. Goście mają również dostęp do sauny suchej dostępnej w obiekcie Czarna Perła. Specjalna karta rabatowa moja Czarna Góra czytaj więcejPosiłki serwowane są w pobliskiej, klimatycznej Karczmie Czarna Góra, znajdującej się tuż u podnóża Czarnej na miejscu:Liczne szlaki piesze i trasy rowerowe w Bike Parku Czarna i koleje, w tym Luxtorpeda - Już w 3 minuty wjedziesz na szczyt Czarnej Góry, gdzie czeka na Ciebie niesamowita górska panorama. Kolej została przystosowana do bezpiecznego przewozu rowerów oraz wózków dziecięcych. Alpine Coaster - górska kolej grawitacyjnabogato wyposażony Lobby barPrzydatne informacje:Sprawdź najnowsze informacje dotyczące Bonów turystycznych Czytaj więcej →Dostępność oraz forma usług oferowanych w pakiecie, oraz na terenie ośrodka Czarna Góra uzależnione są od zakresu ustanowionych powszechnie obowiązującymi aktami prawymi ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem na terenie Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii wywołanego zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, aktualnych na dzień świadczenia danej usługi. Czytaj więcej →W trosce o Twoje bezpieczeństwo spełniamy wszelkie wymogi sanitarne i wprowadzamy kolejne środki bezpieczeństwa. Kluczowe jest dla nas dobre samopoczucie Gości oraz komfort pobytu wynikający z nowych standardów. Dowiedz się więcej →.W przypadku zamknięcia obiektu z powodów epidemicznych - przysługuje zwrot zaliczki do 7 dni roboczych. Czytaj więcej →Za ten pakiet zapłacisz również bonem turystycznym. Dodatkowo informacje Posiłki dla Gości obiektu Biała Perła serwowane są w pobliskiej, klimatycznej Karczmie Czarna Góra, znajdującej się tuż u podnóża Czarnej na terenie Ośrodka można skorzystać z innych, dostępnych punktów gastronomicznych: Lobby Bar z ofertą drinków i przekąsekSki Bar tuż przy stoku;Karczma Czarna Góra w unikatowym, górskim Panorama z widokowym tarasem; Wiosną, latem i jesienią:Na rowerze - resort to prawdziwa mekka rowerowa:- Bike Park z trasami dla początkujących i zaawansowanych ZOBACZ WIĘCEJ- największa w Europie sieć singletracków ZOBACZ WIĘCEJ- Kids Arena - rowerowyplac zabaw dla dzieci, młodzieży i dorosłych ZOBACZ WIĘCEJ- wypożyczalnia sprzętu rowerowego oraz możliwość skorzystania z profesjonalnej lekcji z instruktorem - 200 km tras rowerowych ZOBACZ WIĘCEJNa szlaku - poznaj piękno sudeckich gór. Czarna Góra to doskonała lokalizacja do turystyki górskiej. Niezależnie od tego, czy kompletujesz Koronę Gór Polski czy po prostu lubisz chodzić po górach, na pewno pokochasz okoliczne szlaki. W drodze na szczyt pomoże kolej linowa Luxtorpeda i mapy, które dostaniesz bezpłatnie w recepcji ZOBACZ WIĘCEJ Nad wodą - górski Zalew w Starej Morawie to nie tylko czysta woda, piaszczysta plaża i molo, ale także atrakcje: Wake Park, wypożyczalnia kajaków i rowerów wodnych, boiska - dojedziesz tam w 10 min autem lub na rowerze - korzystając z Pętli Singletrack sportowo - nie wyobrażasz sobie urlopu od treningu - rowery, nordic walking, joga, trasy biegowe, triathlon, korty tenisowe, wspinaczka skałkowa - to tylko niektóre propozycje Resortu i okolicy na sportowe wakacje. Obiekt znajduje się w Kotlinie Kłodzkiej, w samym sercu Sudetów. Poniżej znajduje się lista najważniejszych atrakcji w okolicy:Luxtorpeda - Najszybsza 6-osobowa kolej linowa w Polsce Alpine Coaster Czarna Żmija to najdłuższa w Polsce zjeżdżalnia w obłokach w Dolni Morawa Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie - do wybory trasa turystyczna i ekstremalna ZOBACZ WIĘCEJWycieczka na Śnieżnik - najlepiej zacząć ją z górnej stacji kolei Luxtorpeda ZOBACZ WIĘCEJMinieuroland i Twierdza w Kłodzku - dla fanów zabytków w wersji mini i maxi ZOBACZ WIĘCEJZalew w Starej Morawie ZOBACZ WIĘCEJPark Zdrojowy i zabytkowe termy w Lądku Zdroju ZOBACZ WIĘCEJBłędne Skały, Szczeliniec i AdršpachKopalnia Złota w Złotym Stoku ZOBACZ WIĘCEJWodospad Wilczki i zabytki architektury drewnianej w Międzygórzu ZOBACZ WIĘCEJszlaki piesze, trasy biegowe i nordic walking ZOBACZ WIĘCEJ200km tras rowerowych - sieć singletracków ZOBACZ WIĘCEJBike Park oraz specjalnie przygotowana kolej linowa z hakami - Efka ZOBACZ WIĘCEJPoznaj wszystkie atrakcje w okolicy ZOBACZ WIĘCEJ * Biała Perła leży w Strefie Czystego Powietrza , gdzie jakość powietrza jest tak dobra, że urządzenia pomiarowe nie odnotowują praktycznie żadnych zanieczyszczeń. Przez 365 dni w roku panują tu doskonałe warunki bioklimatyczne, w których możesz zadbać o zdrowie i w pełni się zregenerować. Dowiedz się więcej na Informacje o rezerwacji Przyjazd: od 16:00 Wyjazd: do 11:00 Warunki anulacji Do założenia rezerwacji wymagana jest wpłata 30% z góry za pośrednictwem systemu płatności online, podając kartę kredytową lub płatność przelewem. W przypadku wprowadzenia przez Główny Inspektorat Sanitarny, bądź przez Ministerstwo Zdrowia, nowych obostrzeń lub zakazów, które uniemożliwią realizację pobytu zwrot całej wpłaconej kwoty nastąpi w ciągu 7 dni roboczych od daty zgłoszenia. W przypadku osobistej decyzji o anulowaniu rezerwacji lub nie pojawienia się w obiekcie w zaplanowanym terminie podczas normalnej pracy obiektu, wpłacona przedpłata przepada. Polityka względem zwierząt Zwierzęta nie są akceptowane. Najniższa cena, tylko na naszej stronie! Sprawdź także pozostałe oferty Strona główna O nas Biała Perła Jesteśmy dla Was W sercu ośrodka Galeria Bezpieczny pobyt Pokoje Bony Oferty Biznes Oferta biznesowa Atrakcje dla Biznesu Eventy firmowe Pakiety firmowe Kontakt z doradcą Uroczystości Oferta weselna Rodzinne Okolicznościowe Dla dzieci i młodzieży Kontakt z doradcą Atrakcje Czarna Góra Resort Atrakcje Cennik Strefa Czystego Powietrza Rowery Rowerem #naCzarnej Bike Park Kids & Skills Arena Rower MTB Monsterroller - NOWE Szkoła, sklep oraz wypożyczalnia Singletrack Glacensis Kontakt Rezerwacja Aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie, Serwis wykorzystuje pliki cookies zapisywane w pamięci przeglądarki. Szczegółowe informacje na temat celu ich używania oraz możliwość zmian ustawień plików cookies znajdują się w Polityce AKCEPTUJĘ WSZYSTKIE, wyrażasz zgodę na korzystanie z technologii takich jak cookies i na przetwarzanie przez S. Haczkiewicz HM Spółka komandytowa, Stara Morawa 11a, 57-550, Stronie Śląskie Twoich danych osobowych zbieranych w Internecie, takich jak adresy IP i identyfikatory plików cookie, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności). Zmiany ustawień plików cookies możesz dokonać w ustawieniach. Pliki cookies niezbędne do funkcjonowania stronyPliki cookies niezbędne do działania usług dostępnych na stronie internetowej, umożliwiające przeglądanie ofert, dokonywanie rezerwacji, wspierające mechanizmy bezpieczeństwa uwierzytelnianie użytkowników i wykrywanie nadużyć. Pliki cookies analitycznePliki cookies umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania przez użytkownika ze strony internetowej w celu optymalizacji jej funkcjonowania, oraz dostosowania do oczekiwań użytkownika, Pliki cookies marketingowePliki cookies umożliwiające wyświetlanie użytkownikowi treści marketingowych dostosowanych do jego preferencji, oraz kierowanie do niego powiadomień o ofertach marketingowych odpowiadających jego zainteresowaniom, obejmujących informacje dotyczące produktów i usług administratora strony i podmiotów trzecich. Twoje preferencje nie zostały jeszcze zapisane
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "nad nią latem białe noce":NEWARZEKAZIMAUPAPANAMAPOGODALATARNIASTOKROTKAEWALIPANAREWRAWANAUKAOSAKAPAROPAROSJAOJCZYZNAKACZKARPA
Zgoda na lądowanieDom jak kurnik, taki, że gdyby się oprzeć albo kopnąć, to wszystkie deski poleciałyby na ziemię, a część złamałaby się wpół, zbutwiałe to wszystko. Że im przez lata na łby nie pospadało, to nie wiem. Może chodzili na palcach i nie darli się ani przy pieprzeniu, ani w czasie chryi, inaczej tego nie widzę. Jeszcze na samym skraju górki ten dom postawiony, zaraz przy zakręcie na Rożnowice. Jak się jechało ciężarówką, to piątki można było Pilotowi w oknie przybijać. Musiało się to wszystko trząść w środku, jak jedli albo spali, ja bym tak długo nie wytrzymał, ale co ludzie mają zrobić, kiedy wyjścia nie mają? A tam jeden pokój, kuchnia i wychodek na dworze, a gęb do wykarmienia dwanaście, no, jedenaście i pół, bo Pilota za pół liczyli. Czy tam chodziłem? A skąd, tylko raz czy dwa za dziecka byłem, żeśmy się umawiali z Pilotem i Andrzejem u mnie, ale najczęściej na polu, w paryi albo w Grodzkim Lesie. Ale wtedy, ten raz, co byłem, to nawet pamiętam, a z pięć lat może miałem. Wchodziło się jak do szopy, a nie do domu, pod nogami ziemia, słoma ze ścian wyłaziła i zwisała z sufitu, tynki odrapane, ale nie to najbardziej pamiętam. Pierwszy raz przestraszyłem się ciemności, bo wchodziło się w biały dzień, a tam noc, żadnego okna w sieni, tylko naprzeciwko kuchnia, ale daleka mi się wtedy wydawała i jasna, jakby nie z tego domu. Nie wiem, czy to wszystko naprawdę, ale coś musi być na rzeczy. Teraz mi się wydaje, że jak już przyjdzie i na mnie pora, a z nas trzech tylko ja zostałem, to pójdę tą sienią do gdyby się nie zachciało Pilotowi tego stawu i tej panny, toby chowa się tu pomału, to nie jest tak, że raz, dwa i od razu ciemno, wyciągniętej ręki nie widać. Na samym początku w szarówce znikają drzewa, potem dachy domów, okna, ludzie, a w końcu stojące na polach krowy. Świat robi się czerwony, jakby zajął go pożar. Człowiek trochę się tego boi, ale gdzieniegdzie prześwituje granat, który to wszystko próbuje ugasić, i od razu serce się mniej telepie. Każde lato u nas tak się zaczyna i kończy, chyba że leje, to wtedy jest popielato, jakby ludzie wyciągnęli popiół z węglarek i rozpylili w powietrzu, tak to sobie od dziecka wyobrażałem. Kiedy leje, to na podmokłe łąki wychodzą czasami bociany i chudymi nogami zapadają się tak, że nie mogą ruszyć z miejsca, śmiesznie to wygląda z boku. Lisy, a najbardziej je lubię, chętniej wychylają głowy z nor i już w dzień zaczynają kursować jak taksówki w wielkich miastach, tam i z powrotem. Ta czerwień bardziej ludziom niż zwierzętom miesza w głowach, częściej niż zwykle patrzą w niebo, potem zaciskają pięści i idą przed siebie, a gdyby ich zatrzymać i zapytać: „Dokąd żeście się wybrali?”, nie umieliby nic odpowiedzieć. Staliby jak wybudzeni z głębokiego snu, z otwartymi gębami. W takie dni Pilot szedł z łopatą na górkę i patrzył, od której strony może zacząć kopać. Stał nieruchomo w czerwonym krajobrazie i zadzierał od północy.– Zabiorę się za staw od pola Firlitów – powiedział nagle pod sklepem i zarechotał swoim żabim więcej, tylko to jedno zdanie. Normalnie głowę miał zawsze przechyloną do tyłu, ale kiedy się śmiał, to wyglądało, jakby się miał zaraz przewrócić, bo głowa jeszcze niżej mu szła, prawie że do dupy.– Ej, Pilot, ciebie to do cyrku by mogli wziąć, salta byś robił w tył – mówili mu ludzie, a on chyba nawet nie wiedział, że to było do nawet kiedyś, że on te salta, kurwa, ćwiczył! Nie jako dziecko, stary koń już był. Zaszłem do niego, bo go parę dni pod sklepem nie widziałem, a tak to dzień w dzień, ale drzwi do chałupy zamknięte. To zajrzałem do szopy, a ten stał, przechylał się i podskoki w miejscu robił. Zatkało mnie na amen. Czy on tak od małego chował się gdzieś i marzył, żeby się zwinąć z jaką trupą? No, każdy ma marzenia, wiadomo, ale on taki dość chudy i kurdupel, nie za zwinny. Studnie umiał kopać, nie powiem, najmowali go, jak nie pił, wtedy zastrzeżeń nie mieli, ale do takich akrobacji to on się nie nadawał. Jak skakał, nogi ledwo odrywał od ziemi i z siedem razy na dziesięć się wypierdolił. Stałem tak i nie mogłem przestać patrzeć, raz mi się śmiać, a raz płakać chciało, trudno się w tym raz z nim tak miałem, że raz smutno, a raz wesoło, jak żeśmy byli mali, może w drugiej klasie. Czasem do szkoły chodził, a częściej nie, tygodniami się nie pojawiał, potem na chwilę przyszedł, czytać się nigdy dobrze nie nauczył, podpisać co dwie litery. No to się nauczycielki pytały Andrzeja i mnie, żeśmy z nim kolegami najbliższymi byli: „A Mariusz gdzie?”, bo tak było Pilotowi na imię. Ale myśmy tylko głowy spuszczali i ramionami wzruszali, że nie wiemy – i taka była prawda. Myśleliśmy, że starzy mu robotę dają, do szkoły nie pozwalają chodzić, a tu się okazało, że nie. Szedł codziennie, worek na plecy zarzucał, nawet „Zostań z Panem Bogiem” matce odpowiadał, bo tak wszyscy tutaj nauczeni, ale do ławki nie trafiał. I co? W rowach po sześć, siedem godzin leżał albo po krzakach się chował i jak się już wydało, to przyszedł do szkoły cały wyobijany. Starzy mu chyba jeszcze nigdy tak nie wpierdolili jak wtedy, choć bili go regularnie. A jak się ktoś zapytał, czemu go tak długo nie było i skąd te siniaki i strupy, to mówił, że na wojnie był, okopów pilnował, jako partyzant po lasach latał. No i właśnie wtedy po raz pierwszy mnie ten płacz i śmiech razem wzięły. A teraz się tak zastanawiam, że może on wcale wtedy nie zmyślał, tylko tę wojnę rzeczywiście widział, ojczyzny pilnował, za matkę i ojca strzelał do wroga? Chuj go wie. Ja to powiem otwarcie: parę lat u Niemców żyłem i choć wiadomo, że abażury z ludzkiej skóry robili, to takich jak Pilot się tam teraz szanuje, opieka, pielęgniarki, czyste szpitale, zapachowy papier w klopie i taka wypłata za chorowanie, że robić nic już nie trzeba. No, tak powinno być i u nas, a nie kręcenie młynka koło głowy. Taka choroba to nawet gorsza, niż jak się jest bez nogi, bo takiej choroby nie widać, człowiek chodzi po świecie, a wydaje mu się, że lata nad ziemią. Pilot miał tak od zawsze, że nagle przestawał mówić i tylko patrzył w jedno miejsce. Można było wtedy do niego gadać, ale on już odlatywał daleko i chyba nie najgorzej mu tam było, bo nie chciał szybko wracać. No ale jak powiedział, że będzie staw kopał, to się zaśmiał i śmiał się głośniej niż zwykle, z samego środka, jakby mu trzęsło wszystkimi wnętrznościami. Tylko raz słyszałem, żeby się tak śmiał, ze dwadzieścia lat wcześniej, jak mu się dałem przejechać na motorze. Zdziwiło mnie wtedy, że to aż tak, ale teraz, kiedy jestem starszy, a chłopaków już nie ma, wszystko bardziej pojmuję. No a jak już powiedział o tym stawie i ucichł, to się zapatrzył w dal, wstał i poszedł bez kopać w najpiękniejszy jestem zbyt sentymentalny, ale lepszego dnia nie mógł sobie wybrać. Trzeba by tu chwilę pomieszkać, pobudzić się rano, żeby wiedzieć. To jest tak, że przed szóstą kto miał jechać do roboty, to pojechał. Robi się cicho, krowy już napojone i wyprowadzone stoją na polach, dzieci jeszcze w łóżkach, trochę tu, trochę tam, bo się budzą co chwilę niespokojne, że zaraz trzeba będzie wstać do szkoły. W krótkim rękawie chłód, ale taki przyjemny, jakby wyjść z zimnej rzeki i przytulić się do nagiego ciała kobiety, ale najpiękniejsze to jest wtedy światło, takiego jeszcze nigdzie w świecie nie widziałem, a przecież byłem tu i tam. Człowiekowi się wydaje, że patrzy przez parę unoszącą się w powietrzu, wszystko trochę zamazane, ale z sekundy na sekundę się rozjaśnia, do tego słychać pszczoły, muchy i tykające w trawie koniki polne. Może i śmiech z tego, co mówię, ale tak właśnie jest. Szedłem wtedy objuczony, bo zlecenie miałem na świnię, w stronę górnego gościńca, tam, gdzie z Pilotem i Andrzejem jeździliśmy na sankach, i po chwili odbiłem w prawo. Jakoś tak lekko mi się szło, zwalniałem kroku, żeby się przyglądać światu, bo mi się wszystko wokoło podobało, pomyślałem nawet, że tu zostanę na zawsze, że Ankę do siebie sprowadzę, pracy jej wcale nie trzeba, z tego, co jest, wyżyjemy. Ja jaką robotę mam, to mam, wypierać się jej nie zamierzałem, ważne, żeby serca do niej nie stracić. Chyba już nigdy więcej w życiu nie czułem tego, co tam, ale nie ma co o tym gadać, potem się wszystko posypało. Pilot stał już w wykopanym metr na metr dole, uśmiechnięty od ucha do ucha, tak mi na początku nie pasował do tego światła, ciszy i ciepła, które powoli gęstniało w powietrzu, ale potem zrozumiałem, że było odwrotnie – pasował jak nigdy.– Ej, Pilot, co ty, kurwa, groby zamiast studni zaczniesz kopać? – krzyknąłem do niego, bo on w takiej dolince stał, a ja na górce. I pomyślałem, że dobre miejsce wybrał. Teren podmokły, może coś z tego będzie.– Za dwa miesiące karpie wpuszczę! – odkrzyknął mi, podniósł łopatę i zamachał nią jak flagą, śmiać się nie przestawał, ostatni raz taki był szczęśliwy na tym motorze, co już mówiłem, tak samo szczerzył bezzębne jak powiedział – równo półtora miesiąca kopał, pod sklep przestał przychodzić, to był znak, że albo w tango poszedł, albo za robotę się wziął. Pomocy żadnej ode mnie i Andrzeja przy kopaniu nie chciał.– Sam muszę, żeby to było najbardziej moje – tłumaczył, a po połowie czerwca nad staw zapraszał. – Jutro przyjdźcie, będziemy wpuszczać karpie, wszystko jest – powiedział, a potem już ani słowa nie pisnął, a chyba ze trzy godziny wtedy pił z się okazało, że nie wszystko było, bo z rana umówił się jeszcze z Jabłonowskim na jazdę do Folusza po ryby, a to kawałek jest, ze dwadzieścia pięć kilometrów od nas. Nie wiem, jak tego chuja uprosił, pewnie mu dał za drogę jak za złoto, ale Jabłonowski zajechał, jak obiecał, wtedy jeszcze milicyjną nyską, żeby za paliwo ze swoich nie płacić, no i pewnie myślał, że beczki z karpiami będzie woził, a Pilot wyszedł z dwoma wiadrami napełnionymi było dla Pilota święto. Widział chyba, że ludzie domy budują, żenią się, rodzą się im dzieci, to on tym swoim stawem chciał się przypodobać życiu. Staw wykopał porządny, nie powiem. Ze dwadzieścia pięć metrów kwadratowych, a dwa i pół głębokości, przynajmniej na oko. Jak przyszedłem późnym popołudniem, to Pilot był jeszcze sam. Stał, wpatrywał się w zamuloną wodę i trzymał w rękach wiadra z rybami.– Jak przyjdzie Andrzej i tamte, to będziemy wpuszczać – powiedział podekscytowany.– A kto jeszcze przyjdzie? – zapytałem.– Takie jedne – powiedział ciszej.– Jakie? Ładne chociaż?– Nie wiem, to Andrzej prosił. Jedna to na pewno…No, bez dwóch zdań Andrzej musiał prosić, bo gdybyś ty, to pies z kulawą nogą by nie przyszedł – pomyślałem, ale muszę powiedzieć, że zaraz mi się wstyd za te myśli zrobiło. Podszedłem do Pilota, który kucnął przy stawie, i poklepałem go po ramieniu, a potem śmielej objąłem, pierwszy i ostatni raz w życiu. Czy ktoś go kiedyś objął z jakimś uczuciem? Może jak się urodził? Choć i to niepewne. Wypuszczano go z domu jak kota, szedł i miał nie wracać.– Twój staw jest najlepszy od Folusza do nas, nikt takiego nigdy sam nie wykopał – powiedziałem mu.– Nawet nie pierdol – odpowiedział zmieszany, ale wyraźnie zadowolony.– Całą prawdę ci schodził z górki chwiejnym krokiem, a za nim jego siostra Henia, czepiająca się go zawsze jak rzep psiego ogona, i trzy dziewczyny, jedna od nas, a dwie z Ołpin. To byli moi najlepsi koledzy: Pilot i Andrzej, i nie było tak, że któregoś bardziej szanowałem, a któregoś mniej. Czasem tylko zazdrościłem Andrzejowi, że jak szliśmy gdzieś na zabawę, to wokół niego zaraz kręciły się panny. No ale jakby nas trzech równo obok siebie ustawić, to przecież gdybym był dziewczyną, nie zastanawiałbym się ani chwili. Andrzej wysoki, szczupły, włosy gęste, ciemne, ręce mocne i gładkie jakieś takie, a oczy dziwnie granatowe, prawie jak mojej Anki – co człowiek w nie popatrzył, to przepadł. Te ręce nie wiem, jak on uchował, chyba wszystko w rękawicach robił, no ale drzewo to można w rękawicach ciąć, a świnię trzeba gołymi rękami przytrzymać, potem wszystko palcami oddzielić, błony, tłuszcz, ścięgna, inaczej się nie da. Ja to bym bardziej na jego miejscu korzystał, co zabawę z inną bym szedł, ale jemu się chyba nie chciało albo serce do tego stracił, a jak już mówiłem – do wszystkiego trzeba mieć serce: i do roboty, i do ruchania. Wszyscy wiedzą, że w takiej małej od Koniecznych się kochał, ale ona dużo młodsza była, chyba z piętnaście lat miała, no to tak nie za bardzo. Dużo ludzie gadali, stary Konieczny się wkurwiał, a jak im potem najmłodsza córka zaginęła, ale nie ta, co on do niej chodził, tylko jeszcze mniejsza, to wszyscy na Andrzeja krzywo patrzyli, choć policja nic udowodnić nie umiała. Mnie już przy tym nie było, za granicą siedziałem, ale o takich sprawach człowiek zawsze się dowie, choćby go i rakietą w kosmos wysłali. Nie wiem, czy o zmarłym można mówić takie rzeczy, ale Andrzejowi to już przed tym raz na jakiś czas się żyć odechciewało. Wtedy szedł się wieszać albo tabletki łykał, parę razy go odratowali, ale ten ostatni, jak już byłem u Niemców, to nie. A tamtą małą znaleźli trzydzieści kilometrów od nas, kto inny ją zabił. Tyle razy o tym myślałem, najczęściej, jak nie mogłem usnąć: co on wtedy miał w głowie, wychodząc w ciemną noc albo zaraz nad ranem, kiedy szukał najgrubszej gałęzi, nie wiem, naprawdę nie wiem. Płakać mu się chciało czy oczy miał suche? A może nic już tam w środku nie było, jak u trupa? To mi się zdaje najbardziej możliwe, bo kiedy się na niego czasami spojrzało, to takie zimno człowieka przechodziło, jakby wyszedł w lutym w samych wtedy nad stawem siedzieliśmy jeszcze we trzech.– Pilot, dawaj te karpie – powiedziałem, bo zauważyłem, że coraz mniej się ruszają w tych po jednym, a miał ich chyba tylko sześć, dwa już ledwo żywe, i chciał, żebyśmy z Andrzejem po jednym też wpuścili. Przejęty był tym wszystkim, widać po nim było, ręce mu się trzęsły i trochę zaczął się jąkać. Poza tym z tej nocy niewiele pamiętam, ale po dwóch tygodniach, w jakąś sobotę, Pilot przyszedł ubrany, ogolony, uczesany i z prawie czystymi paznokciami.– Jedźmy do Ołpin na zabawę, umówiony tam jestem – powiedział pewnym głosem.– Kurwa, Pilot, takie rzeczy, to trzeba wcześniej dawać znać! A z kim żeś tam umówiony, co? – zapytałem.– Jak to z kim, ty już dobrze wiesz z kim, ty się nawet głupio nie dopytuj – odparł obrażony. – A kto nad stawem wtedy był? Już, kurwa, nie pamiętasz?– A, te – odpowiedziałem krótko.– Z jedną – powiedział ciszej. – Ta z jasnymi włosami, kręconymi – dodał.– Ciemno było, nie patrzyłem, która ma jakie włosy, i chuj mnie to obchodzi. Pojedziemy. Się ciesz, że nie mam nic lepszego do Ołpin nie ma za bardzo po co jechać, dość płasko, a ja to na przykład lubię niewielkie górki, a najbardziej lasy pomieszane z wielkimi łąkami, że jak się wychodzi z gęstwiny, to nagle widać dużo światła, kolory, kopy siana, a przy nich oparte grabie, wtedy człowiek przestaje się bać świata, bo wie, że ktoś, choć go nie widać, na pewno tu jest. Nigdy o tym nikomu nie mówiłem, ale potem, jak już wziąłem Pilota i Andrzeja do roboty i za Anką się przeniosłem, to nieraz odpalałem malucha i sam jechałem przed siebie, w takie miejsca, gdzie nic nie ma, żadnego domu, tylko te wystające gdzieniegdzie parę cegieł albo uschnięte jabłonki, co pewnie kiedyś dawały twarde soczyste jabłka, a czyjaś ręka chowała je do koszyka. Jak się w takich miejscach nie było, to trzeba zobaczyć, ja bym tam zostać nie mógł, chyba tylko Andrzej, ale jak ktoś tyle myślał o wieczności, to mu do zbawienia blisko. Może on już ze zmarłym w tej dziwnej ciszy, której zacząłem się bać, pod ramiona szedł, kto wie?W Ołpinach żadnej zabawy nie było, to znaczy była, ale tydzień wcześniej, Pilotowi dni się popierdoliły. Staliśmy na gołym placu koło remizy, gdzie tydzień temu tyle nóg wybijało podobny rytm w tańcu. Wiało, szmatę jakąś wiatr przenosił tam i z powrotem, Pilot chodził wkoło placu, jakby chciał zaczepiać niewidzialnych tańczących, dotykać ich ramion i sprawdzać, czy za którymś razem nie popatrzy na niego ta jego blond piękność. Wracał ze spuszczoną głową, nawet palić nie chciał, wysiadł przed domem bez słowa. Patrzyłem długo we wsteczne lusterko: stał w miejscu, a jego ramiona szybko unosiły się i opadały, chyba miesięcy później, pod koniec zimy, pojechaliśmy we trzech do nie trzeba było długo namawiać, choć myślałem, że z nim będzie najwięcej problemu, bo tam w domu siostra z brzuchem. Coś mi się zdawało, że się będzie bał ją zostawić, ale jak mu powiedziałem, od razu się zgodził. Pod sklepem wtedy staliśmy, to pamiętam – chwilę się tylko zamyślił, ciekawi mnie teraz nad czym, bo popatrzył na mnie i się uśmiechnął, a rzadko mu się to zdarzało. Gdybym mógł go o coś zapytać, to wcale nie o to, co myślał, kiedy się na śmierć szykował, tylko co miał przed oczami tamtej zimy, kiedy zadowolonym głosem powiedział:– już wszystko było obojętne, jak się dowiedział, że tamta dziewczyna do ślubu się zbiera, przepadł, przy stawie tylko siedział, pod sklep już w ogóle nie zachodził, pił na umór i roboty żadnej nie chciał brać. Bywało, żeśmy go z Andrzejem do domu zanosili – lekki był jak dziecko, a jeszcze cały czas chudł i żółtawy się zrobił. Wsadziliśmy go wtedy do auta, myśleliśmy, że w lesie trochę porobi, klimat mu się zmieni, to zapomni, ale po miesiącu był z powrotem, a dwa tygodnie później wyłowili go ze po pijaku się utopił? A może specjalnie wszedł na cienki lód? Nie wiem. Mnie się wydaje, że wysiadł z samolotu i chciał sprawdzić, co pod wodą słychać, tak to sobie tłumaczę – że może już nie pilotem, a płetwonurkiem chciał zostać?Na pogrzeb nie pojechałem, Andrzej też nic o tym nie mówił, nawet myślałem, że coś zagada, ale nie. Może z nim byłoby mi raźniej jechać, ale myśmy wtedy mniej za sobą byli, mnie też coś od środka żarło, każdy miał swoje. Pamiętam, że jak przyszedł ten dzień i ta godzina, kiedy Pilota do grobu mieli włożyć, to najgłośniej jak się dało włączyłem w aucie radio, żeby nie słyszeć tej kurewskiej później wsiadłem w pomarańczowego malucha i tyle aż po dziś dzień mnie widzieli. Staw już całkiem zarośnięty, dziurę po nim ktoś zasypał, można się przejść w tamtą stronę i zobaczyć – asfalt zrobili na górny gościniec, aut za dużo, żeby dzieciaki mogły zjeżdżać na sankach, ale woda w miejscu po Pilotowym stawie cały czas chlupie.
nad nią latem białe noce